O.S.T.R. – „120 minut z życia” (Atlas Arena, Łódź)

Czy można podsumować 20 lat swojej twórczości w ciągu 120 minut? Można, pod warunkiem, że nazywasz się O.S.T.R. i mnożysz czas razy dwa.

240 minut nieustannego grania, wyjątkowi goście, 12 tysięcy fanów w różnym przekroju wiekowym i on – O.S.T.R., czyli główny bohater niepowtarzalnego wydarzenia, które na stałe przeszło do historii polskiego hip-hopu. To właśnie w minioną sobotę O.S.T.R. postanowił zafundować swoim słuchaczom powrót do przeszłości, który na długo pozostanie w ich pamięci. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że mogłem być częścią tego wydarzenia i zapisać je w kilkudziesięciu klatkach.

Gdy dosłownie kilka dni przed wydarzeniem zadzwonił do mnie Rafał (organizator wydarzenia / L2L) i powiedział – „Stary, potrzebuję zdjęć” – od razu wiedziałem, że szykuje się mocny temat. Na przestrzeni kilku lat naszej znajomości, jak i całej współpracy zdążył mnie już do tego przyzwyczaić. Ja natomiast przyzwyczaiłem się do tego, że często muszę przeorganizować swoje wcześniejsze plany.

No, ale żeby nie było, nie żałuję. Wręcz odwrotnie, jestem bardzo zadowolony, bo dzięki temu przeżyłem prawdziwy powrót do lat dwutysięcznych, gdy tylko Maestro rozpoczął koncert mocnym rapowym wejściem.

Klasycznie całość rozpoczęła się od supportów, i mimo że ta część zdecydowanie należała do młodszego pokolenia (Eliasz, LUCK7, DŻEJ), które w towarzystwie późniejszej starszej gwardii mogło poczuć się jak na pikniku z wujkami, to całkiem nieźle sobie poradziło – szczególnie że dla niektórych wykonawców był to dopiero trzeci występ na scenie.

Jednak nie ukrywajmy, to co najważniejsze nastąpiło chwilę później, gdy Kodex-oweNa raz” zatrzęsło całą łódzką Atlas Areną i O.S.T.R. pojawił się na scenie. Od tej chwili wraz z nim pojawił się prawdziwy „mashup” utworów pochodzących z albumów od czasów „Masz to jak w banku”, „Tabasko”, czy „Jazz w wolnych chwilach”, które doskonale znają dzisiejsi 30/40-latkowie, po ostatnie albumy, jak na przykład „Instrukcja obsługi świrów”, „Arhytmogenic”, „Gniew”, które zna zapewne większość post-millenialsów.

Sam w sobie „mashup” byłby dobrym pomysłem, ale co sprawiło, że akurat ten okazał się rewelacyjnym? Przede wszystkim to, że poza utworami wykonanymi solo, dużo z nich było wykonanych wspólnie z zaproszonymi gośćmi, którzy dodatkowo wykonali swoje autorskie utwory.

Tym sposobem w trakcie jednego wydarzenia wielu słuchaczy miało okazję nadrobić albo przypomnieć sobie twórczość Afront, Grubsona, Hadesa, Sariusa, Greena czy ekipy Tabasko (Zoran, Kochan). Gdy 120 minut przekręciło już licznik, na scenie pojawił się Paluch, Kali oraz Tede, który sprawił, że w już nie w stu, a w dwustu procentach przeniosłem się do licealnych lat. Na koniec muszę Ci wspomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym łączniku tego wydarzenia, a mianowicie o DJ-u Haemie, który był odpowiedzialny za niesamowite zmiksowanie prawie 80 – może więcej? – utworów z dyskografii O.S.T.R.

Wracając do wątku foto – zdaję sobie sprawę z tego, że ani słowa, ani zdjęcia nie oddadzą w pełni uczuć i emocji, które towarzyszyły każdemu z obecnych w Atlas Arenie, mimo to zapraszam Cię, żebyś spojrzał na nie i spróbował przenieść się razem ze mną jeszcze raz do tego wieczoru.

Leave a reply:

Your email address will not be published.

Site Footer

x  Powerful Protection for WordPress, from Shield Security
This Site Is Protected By
Shield Security